Archiwum 26 lutego 2004


lut 26 2004 ZbLiZa SIe KoNieC FErIi... :/
Komentarze: 9

Troche beznadziejnie, ze juz koncza sie ferie no ale jakos to za szybko zlecialo jeszcze tylko 3.5 dnia wolnego no ale ok z drugiej strony nawet sie troche ciesze bo nie bede myslal tylko o tych niemilych rzecach ktorych jakos sie namnozylo albo poprostu wychodza z tego jednego glownego problemu, zreszta kto ma wiedziec to wie :/ nie bede wam tu opowiadal wzruszajacych historii bo mam juz tego dosc, poprostu nonstop sie doluje a chwile sie brehtam z kims tam a ogolnie to jakos leci, wiec opowiem wam moje ferie od poczatku do tej chwili no w sobote i niedziele cieszylem sie wolnoscia oprocz rozkminow na temat jakiegos melange'u z mackiem no i stwierdzilismy ze robimy we wtorek no ale... :/ nieco nie wyszlo bo dziewczyny nie mogly przyjsc (kaska pojechala na pierogi do babci:D a magda poprostu mnie olala...;/) no ale dalismy rade, ale o tym za chwile, w poniedzialek jeszcze byla taka akcja ze chodze sobie z malym i mojkiem po tarasie szukajac jakiegos zajecia juz ok. 19 no i spotkalismy leszka ktory improwizowal to samo wiec zgadalismy sie i poszlismy... najpierw do blaszaka a wlasciwie jak zwykle 'za garaze' bo leszek musial zapalic no a tam wyszedl wspanialomyslny pomysl zeby isc gdzies i i poszukac plakatu koncertu grammatika i solowki elda no wiec idziemy przeszlismy przez nasz wiadukt no i poszlismy gdzies tam przed siebie, myslimy na raclawickich ostatnio byly plakaty O.S.T.R.ego (no moze nie ostatnio bo przed wakacjami:P) no to idziemy ale tam nie bylo wiec wychodzac z zalozenia ze jest cieplo, nudzi nam sie a w domu nie ma zadnego zajecia poszlismy dalej na moje stare rewiry (to takie wzruszajace <chlip> :D) na narutowicza przez miasteczko akademickie i gleboka, no i tam (500m od graffiti) nie bylo plakatow wiec zwatpilismy i mielismy juz wracac autobusem ale myslimy sobie po co jesli mamy jeszcze czas i sile no to poszlismy w strone lipowej patrzymy a tam plakaty <jupi> no i zaczelismy zrywac (ja i leszek bo oni nie chcieli) a tu zonk z bramy wychodza jakies dresiki i cos zaczeli sie drzec i juz maja nas gonic to my lota no i nie chcialo im sie najwyrazniej biec wiec stanelismy odpoczelismy i poszlismy dalej w strone saskiego i z lechem stwierdzilismy ze jutro przyjdziemy i sobie wezmiemy na legalu, no i poszlismy do domu i od razu prawie poszedlem spac, a we wtorek pojechalismy z lechem i mojkiem tam ale juz byly zalepione <placze> wiec poszlismy w strone graffiti ale tam tez nie bylo no i dopiero jak szlismy na przystanek na 3 maja to zobaczylismy i nareszcie zerwalismy <jupi> (kilka godzin latania za glupim plakatem:D) wrocilismy do domu i mialem malo czasu wiec przeszamalem cos szybko nakleilem plakaty i poszedlem na krakowskie bo sie ustawilem z mackiem no i polazilismy po sklepach, troche w empiku obczailismy to co chcielismy i wyruszylismy do mnie, kupilismy alkohol po drodze w blaszaku i luz najpierw sobie gadalismy o baaaaardzo waznych sprawach no i przyniosl mi plomien 81 kilkanascie piosenek <jupi> no a pozniej musial pojechac do sportico po korki i wrocil jak sie umawialismy za pol godzinki a ja juz bylem magiczny i sobie gadalem z liza tylko qrde pozniej zaczeli sie ze mnie brehtac:( no i skonczylem gadac (wlasciwie to maciek skonczyl:D a to byla bardzo fajna rozmowa:P) no a pozniej w miedzyczasie leszek przyszedl a leszek jak to leszek (kto go zna) zaczal robic mi w domu niezly burdel :D no a oprocz tego podawalem mackowi ksiazki pod adapter bo chcial sobie poscratchowac a kabel byl za krotki zeby postawic go nizej no i pozniej to juz w ogole niewiem co robilismy lecho gadal z jakimis osobami z mojego gg :D i fala byla no a pozniej jak juz zaczelismy (zaczeli bo jakos nie bylem w stanie:P) sprzatac to sobie stanalem w lazience z puszka a leszek jeb w puszke pilka i stwierdzil 'hokej' :D no i sie wylalo ale wszystko starlem no powiedzmy ze wszystko bylo ok i poszlismy, ja odprowadzilem macka i mialem 100m od siebie bardzo wazna decyzje i niewiem chyba podjalem ta gorsza decyzje z 2 albo poprostu sie balem no ale coz... maciek pojechal a ja wymyslilem sobie ze zostawilem piwo na pralce i taka lota do domu (zaraz mama miala wrocic) ale fart bo nic nie bylo na pralce a wszystko bylo w jak najlepszym porzadku no a moze za 3 minuty weszla mama <uff> i wszystko bylo dobrze... na szczescie.
Czas na srode, prawde mowiac juz nie pamietam co bylo w srode tylko to ze wieczorem leszek z mjkiem sie wbili do mnie i juz niezle zakreceni zaczelismy sluchac muzyki i ze wszystkiego zialismy wlaczylem tv a tam dobranocka no to myslismy ok wylaczylem glos a lecho zaczal podkladac glosy taka pompa byla ze normalnie myslalem ze brzuch mi sie rojebie ze smiechu:P a wiec od razu przejde do czwartku, w czwartek do poludnia praktycznie siedzialem na zmiane w kompie albo w tv a po poludniu przyszedl maciek no i znowu sobie powaznie pogadalismy... w piatek tez zieja byla niesrednia :D mama wyszla do pracy kolo 16 no i z malym rozkminilismy dwa browary mojek mial jeszcze dwa, kupilem pizze i wbilismy do mnie no i wypilismy sobie a potem zjedlismy pizze i maly tak zaczal odpierdalac ze go jeszcze takiego nie widzialem zaczal mi sie walac po lozku potem poszedl zrobic kanapki malo nie odcial sobie palca i jadl kanapki z papryka, ogorkiem, serkiem danone pianka, keczupem i szynka :D potem zaczalem ich wywalac z domu no ale to trwalo minimum 20 minut bo przeciez jeszcze musieli sie zalatwic zjesc cos itp itd powtarzajac czynnosci po kilka razy :D no i wreszcie wychodzimy no i malemu dalem siatke z pustymi butelkami zeby wyrzucil a on byl najbardziej pokrecony no i wychodzimy a tu zonk aqrat jeza rodzice i jezo... a maly tak fajnie schowal ta siatke za siebie, jeza starsza do mnie 'oj przemek cos chyba puste butelki brzekaja' a ja bez namyslu 'eaeae to oni oj prosze pani ich to wpuscic do domu':P no i poszlismy ale zaraz wrocilem do domu no a w sobote pojechalem do babci no i of course do lukasza i ewy (moj wujek i ciocia, zajebisci ludzie (bo mlodzi:P)) no i tam tez bylo spoko (ale mam spoko siostre cioteczna 9 miesiecy, normalnie mnie rozpierdala:D) no i tak szara egzystencja tych kilku dni no ale kiedys musialo mi sie znudzic i wrocilem wczoraj do domu, no i dalej sie doluje, slucham muzyki, wyglupiam z ziomkami ale brakuje mi jednej rzeczy... qrwa! Az sie zdenerwowalem...
No ale bede konczyl i tak to chyba najdluzsza moja nota ale nie pobije w tym doroty i ali :D wiec pozdro dla wszystkich, kiedys niedlugo napisze, chociaz wy sie 3mcie!                 

przemekceee : :